2
Obudził mnie głośny hałas dobiegający zza drzwi. Impreza musiała się już zacząć. Widzę, że żaden z chłopaków nawet nie raczył przyjść mnie o tym poinformować. Wstałem i podszedłem do lustra. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to przyklejona na nim różowa karteczka. ~ Tak ślicznie wyglądasz, kiedy śpisz, że nie miałem serca cię budzić. Mam nadzieję, że wpadniesz na imprezę. Adres znasz, Kocham cię. Twój Jonghyun. PS. Tak głośno chrapałeś, że musieliśmy muzykę dać głośniej.~ Zacząłem śmiać się do karteczki. Od razu poprawił mi się humor. Sam nie wiem, czy to przez to, że się przespałem, bo od kilku nocy kolorowo włosy towarzyszył mi w łóżku, wiec nie było szans na to, żeby pójść spać. A do tego po całej nocnej zabawie, kiedy udawało mi się na chwilę, udać w krainę snu, Jjong budził mnie o 7 rano. Czy raczej przez jego idiotyczne teksty. Spojrzałem jeszcze w lustro, poprawiłem grzywkę, przetarłem oczy i wyszedłem z pokoju. Ledwo zamknąłem drzwi, gdy uświadomiłem sobie dwie rzeczy. Po pierwsze nadal miałem na sobie kapcie przypominające mamuty. A po drugie grzechem by było iść w takim stroju na imprezę. Gdzie jak gdzie, ale na imprezie trzeba dobrze wyglądać. Wyjąłem z szafy białe rurki i szaro-białą kamizelkę nie przykrywającą ramion. Do kompletu brakowało mi jeszcze białej bokserki, której oczywiście nie umiałem znaleźć. Tak to już jest, że kiedy nie odłożę rzeczy na miejsce zawsze giną. Dobrze, że mój Bling potrafił mnie wyratować w każdej sytuacji. Wyjąłem z jego szafy jedną z bokserek. Chyba się nie pogniewa, w końcu zawsze powtarzał, że co jego to i moje. Zresztą i tak miał ich mnóstwo. W sumie to się nie dziwie, gdybym to ja miał takie ciało, ubierałbym się podobnie. Teraz spokojnie mogłem udać się na imprezę. Nie liczyłem na to, że będzie tylko kilka osób, ale też nie spodziewałem się, że będzie ludzi jak mrówek. Ruszyłem powoli w stronę DJ'a, za którego robił Onew. Przy okazji zacząłem szukać wzrokiem ukochanego, ale nigdzie nie mogłem go dostrzec. Nagle ktoś objął mnie w pasie i szepnął do ucha - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię tu widzę. Wszystkiego najlepszego kochanie. ~ Zguba się znalazła - pomyślałem i odwróciłem się w jego stronę.
Zatonąłem w jego ciemno brązowych oczach, w których można było dostrzec lśniące iskierki, odbijane przez światło. Szybko jednak spuściłem wzrok, wpatrując się w podłogę.
- Przepraszam, że byłem taki oschły i znów grałem zbuntowaną księżniczkę, i że... - nie zdążyłem skończyć, bo poczułem palec na swoich wargach. Spojrzałem na Jjonga ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Uśmiechnął się, wciąż trzymając palec na moich ustach.
- Wystarczyło by mi kocham cię. - stwierdził, po czym namiętnie mnie pocałował. Nagle szybka i głośna muzyka zamieniła się w wolną, romantyczną melodię.
- Zatańczysz? - powiedział brunet mocno mnie do siebie przytulając.
- Jakże mógłbym szanownemu panu odmówić? - powiedziałem, kładąc głowę na ramieniu starszego.
*MINHO*
- Minho! Kochanie moje! Co ty na to, żeby zatańczyć? - krzyknął Onew, szukając mnie w tłumie.
- Już myślałem, że nigdy nie spytasz! - krzyknąłem, biegnąc w stronę chłopaka. Jednak tuż przy nim, nie zdążyłem wyhamować i obaj runęliśmy na ziemie. Chwile leżałem na ciele Jinkiego, zanim doszło do mnie, co właśnie się wydarzyło.
- Ty to potrafisz się napalić kochanie. - zaczął Lee.
- To ty tak na mnie działasz. - dodałem, po czym namiętnie go pocałowałem. On jednak szybko rozdzielił nasze usta i zrzucił mnie na ziemię.
- Zmieniłem zdanie nie chce tańczyć. Chce ciebie, w swoim łóżku, teraz - powiedział, mocno akcentując słowo teraz.
- Propozycja wydaje się być bardzo kusząca.
- To szybciutko moja królewno - oznajmił i pomógł mi wstać z podłogi, na której nadal spoczywał mój tyłek. Złapał mnie za rękę i ciągnął za sobą, sprawnie wymijając wszystkich, którzy stali mu na drodze. Przy wyjściu zaczepił jakiś dwóch kolesi.
- Hej, ziomki możecie na chwilę zająć się sprzętem? - wskazał im palcem miejsce, na które posłusznie się udali. Nigdy nie widziałem Dubu w takim stanie, był trochę przerażający, a zarazem bardzo podniecający. Weszliśmy do pokoju, poczułem jak chłopak puszcza moją rękę i zajmuje się drzwiami. Chyba bardzo mu zależało na tym, żeby nikt nam nie przeszkodził. Spojrzał na mnie, po czym pośpiesznie zdjął koszulkę i rzucił mnie na łóżko.
*KEY*
Jonghyun jak zwykle udał się do kibla i zaginął w drodze powrotnej. Siedziałem przy stoliku z jakimś gościem, który cały czas się na mnie gapił. Ale olałem sprawę, w końcu to są te minusy bycia ładnym. Przyglądałem się imprezie, popijając drinka. W tłumie dostrzegłem Jjonga w towarzystwie jakiś kolesi. Stwierdziłem, że nie będę przeszkadzać panu "zaraz wrócę idę tylko siku" . Po chwili z pokoju wyszedł Minho i Onew. Przynajmniej oni mieli co robić. Gołąbeczki nie umieją wytrzymać chwili bez swojej bliskości. Impreza się ciągnęła, a szanowny pan Kim nadal był zajęty wszystkim tylko nie mną.
- Bummi! - krzyknął Choi i usiadł obok.
- Co się drzesz?! - odpowiedziałem chamsko i zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu Dina, który nagle zniknął mi z pola widzenia. Ale nigdzie go nie było, tak jakby wyparował albo został porwany przez kosmitów.
- Co ty taki nie w humorze?
- Wybacz musiałem się na kimś wyżyć.
- To przez Jonghyuna?
- Nie... tak... znaczy nie tylko.
- Jak będziesz chciał pogadać, czy coś to jestem otwarty. - powiedział zachęcająco, uśmiechając się szeroko.
- A to od kiedy nasza żaba jest taka troskliwa? - zażartowałem.
- Kibum grabisz sobie. - oznajmił, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Wiem. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś pijany. - zacząłem się śmiać, widząc wyraz twarzy bruneta.
- Nie wiedziałem tego, dopóki mi tego nie uświadomiłeś. - powiedział, po czym lekko uderzył mnie w ramie.
- Key właśnie jest sprawa. - odezwał się trochę poważniej. - Musisz iść do sklepu, bo alkohol się skończył.
- A czemu sam nie pójdziesz? - spytałem z wyrzutem.
- Bo jestem pijany.
- Po co ja w ogóle pytam. I tak właściwie nie mam co tu robić. - powiedziałem, wstając od stolika i ruszyłem w stronę drzwi.
- Dziękuję, przyjacielu - usłyszałem za sobą.
- Ahh - westchnąłem i wyszedłem z domu.
Uświadomiłem sobie, że całkowicie zapomniałem o Jjongu. Ciekawe, co się z nim dzieje, tak nagle zniknął. Pewnie idiota schlał się i leży półprzytomny w łóżku. Całą drogę powrotną myślałem tylko o nim. Zacząłem się martwić, czy nic mu nie jest, w końcu pijany człowiek jest zdolny do różnych głupich rzeczy, a pijany Jonghyun jest zdolny do wszystkiego, nawet rzeczy nie możliwych. Otworzyłem drzwi z czym miałem problem, bo w rękach trzymałem cały karton wódki.
- Mam alko..... - nim zdążyłem dokończyć, karton wylądował na ziemi, a łzy gwałtownie napłynęły mi do oczu. Jak najszybciej wybiegłem z domu, nawet nie patrząc, dokąd biegnę.
_________________________________________________________________________________
Wybaczcie tą przerwę ;-; następne rozdziały będą wstawiane szybciej xD a teraz nie zostaje mi nic innego,
jak życzyć wam miłego czytania :>