Obserwatorzy

poniedziałek, 19 maja 2014

Piekło zaczyna się od imprez 2

   


                                      2



   Obudził mnie głośny hałas dobiegający zza drzwi. Impreza musiała się już zacząć. Widzę, że żaden z chłopaków nawet nie raczył przyjść mnie o tym poinformować. Wstałem i podszedłem do lustra. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to przyklejona na nim różowa karteczka. ~ Tak ślicznie wyglądasz, kiedy śpisz, że nie miałem serca cię budzić. Mam nadzieję, że wpadniesz na imprezę. Adres znasz, Kocham cię. Twój Jonghyun. PS. Tak głośno chrapałeś, że musieliśmy muzykę dać głośniej.~ Zacząłem śmiać się do karteczki. Od razu poprawił mi się humor. Sam nie wiem, czy to przez to, że się przespałem, bo od kilku nocy kolorowo włosy  towarzyszył mi w łóżku, wiec nie było szans na to, żeby pójść spać. A do tego po całej nocnej zabawie, kiedy udawało mi się na chwilę, udać w krainę snu, Jjong budził mnie o 7 rano. Czy raczej przez jego idiotyczne teksty. Spojrzałem jeszcze w lustro, poprawiłem grzywkę, przetarłem oczy i wyszedłem z pokoju. Ledwo zamknąłem drzwi, gdy uświadomiłem sobie dwie rzeczy. Po pierwsze nadal miałem na sobie kapcie przypominające mamuty. A po drugie grzechem by było iść w takim stroju na imprezę. Gdzie jak gdzie, ale na imprezie trzeba dobrze wyglądać. Wyjąłem z szafy białe rurki i szaro-białą kamizelkę nie przykrywającą ramion. Do kompletu brakowało mi jeszcze białej bokserki, której oczywiście nie umiałem znaleźć. Tak to już jest, że kiedy nie odłożę rzeczy na miejsce zawsze giną. Dobrze, że mój Bling potrafił mnie wyratować w każdej sytuacji. Wyjąłem z jego szafy jedną z bokserek. Chyba się nie pogniewa, w końcu zawsze powtarzał, że co jego to i moje. Zresztą i tak miał ich mnóstwo. W sumie to się nie dziwie, gdybym to ja miał takie ciało, ubierałbym się podobnie. Teraz spokojnie mogłem udać się na imprezę. Nie liczyłem na to, że będzie tylko kilka osób, ale też nie spodziewałem się, że będzie ludzi jak mrówek. Ruszyłem powoli w stronę DJ'a, za którego robił Onew. Przy okazji zacząłem szukać wzrokiem ukochanego, ale nigdzie nie mogłem go dostrzec. Nagle ktoś objął mnie w pasie i szepnął do ucha - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię tu widzę. Wszystkiego najlepszego kochanie. ~ Zguba się znalazła - pomyślałem i odwróciłem się w jego stronę.
Zatonąłem w jego ciemno brązowych oczach, w których można było dostrzec lśniące iskierki, odbijane przez światło. Szybko jednak spuściłem wzrok, wpatrując się w podłogę. 
 - Przepraszam, że byłem taki oschły i znów grałem zbuntowaną księżniczkę, i że... - nie zdążyłem skończyć, bo poczułem palec na swoich wargach. Spojrzałem na Jjonga ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Uśmiechnął się, wciąż trzymając palec na moich ustach. 
 - Wystarczyło by mi kocham cię. - stwierdził,  po czym namiętnie mnie pocałował. Nagle szybka i głośna muzyka zamieniła się w wolną, romantyczną melodię. 
 - Zatańczysz? - powiedział brunet mocno mnie do siebie przytulając.
 - Jakże mógłbym szanownemu panu odmówić? - powiedziałem, kładąc głowę na ramieniu starszego. 
                                                                     *MINHO*

 - Minho! Kochanie moje! Co ty na to, żeby zatańczyć? - krzyknął Onew, szukając mnie w tłumie.
 - Już myślałem, że nigdy nie spytasz! - krzyknąłem, biegnąc w stronę chłopaka. Jednak tuż przy nim, nie zdążyłem wyhamować i obaj runęliśmy na ziemie. Chwile leżałem na ciele Jinkiego, zanim doszło do mnie, co właśnie się wydarzyło. 
 - Ty to potrafisz się napalić kochanie. - zaczął Lee. 
 - To ty tak na mnie działasz. - dodałem, po czym namiętnie go pocałowałem. On jednak szybko rozdzielił nasze usta i zrzucił mnie na ziemię. 
 - Zmieniłem zdanie nie chce tańczyć. Chce ciebie, w swoim łóżku, teraz - powiedział, mocno akcentując słowo teraz. 
 - Propozycja wydaje się być bardzo kusząca.
 - To szybciutko moja królewno - oznajmił i pomógł mi wstać z podłogi, na której nadal spoczywał mój tyłek. Złapał mnie za rękę i ciągnął za sobą, sprawnie wymijając wszystkich, którzy stali mu na drodze. Przy wyjściu zaczepił jakiś dwóch kolesi. 
- Hej, ziomki możecie na chwilę zająć się sprzętem? - wskazał im palcem miejsce, na które posłusznie się udali. Nigdy nie widziałem Dubu w takim stanie, był trochę przerażający, a zarazem bardzo podniecający. Weszliśmy do pokoju, poczułem jak chłopak puszcza moją rękę i zajmuje się drzwiami. Chyba bardzo mu zależało na tym, żeby nikt nam nie przeszkodził. Spojrzał na mnie, po czym pośpiesznie zdjął koszulkę i rzucił mnie na łóżko. 

                                                                             *KEY*

    Jonghyun jak zwykle udał się do kibla i zaginął w drodze powrotnej. Siedziałem przy stoliku z jakimś gościem, który cały czas się na mnie gapił. Ale olałem sprawę, w końcu to są te minusy bycia ładnym. Przyglądałem się imprezie, popijając drinka. W tłumie dostrzegłem Jjonga w towarzystwie jakiś kolesi. Stwierdziłem, że nie będę przeszkadzać panu "zaraz wrócę idę tylko siku" . Po chwili z pokoju wyszedł Minho i Onew. Przynajmniej oni mieli co robić. Gołąbeczki nie umieją wytrzymać chwili bez swojej bliskości. Impreza się ciągnęła, a szanowny pan Kim nadal był zajęty wszystkim tylko nie mną.
- Bummi! - krzyknął Choi i usiadł obok. 
- Co się drzesz?! - odpowiedziałem chamsko i zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu Dina, który nagle zniknął mi z pola widzenia. Ale nigdzie go nie było, tak jakby wyparował albo został porwany przez kosmitów. 
- Co ty taki nie w humorze? 
 - Wybacz musiałem się na kimś wyżyć. 
- To przez Jonghyuna?
 - Nie... tak... znaczy nie tylko.
 - Jak będziesz chciał pogadać, czy coś to jestem otwarty. - powiedział zachęcająco, uśmiechając się szeroko. 
 - A to od kiedy nasza żaba jest taka troskliwa? - zażartowałem.
 - Kibum grabisz sobie. - oznajmił, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
 - Wiem. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś pijany. - zacząłem się śmiać, widząc wyraz twarzy bruneta. 
- Nie wiedziałem tego, dopóki mi tego nie uświadomiłeś. - powiedział, po czym lekko uderzył mnie w ramie. 
- Key właśnie jest sprawa. - odezwał się trochę poważniej. - Musisz iść do sklepu, bo alkohol się skończył.
 - A czemu sam nie pójdziesz? - spytałem z wyrzutem.
 - Bo jestem pijany. 
 - Po co ja w ogóle pytam. I tak właściwie nie mam co tu robić. - powiedziałem, wstając od stolika i ruszyłem w stronę drzwi.
 - Dziękuję, przyjacielu - usłyszałem za sobą. 
 - Ahh - westchnąłem i wyszedłem z domu. 
    Uświadomiłem sobie, że całkowicie zapomniałem o Jjongu. Ciekawe, co się z nim dzieje, tak nagle zniknął. Pewnie idiota schlał się i leży półprzytomny w łóżku. Całą drogę powrotną myślałem tylko o nim. Zacząłem się martwić, czy nic mu nie jest, w końcu pijany człowiek jest zdolny do różnych głupich rzeczy, a pijany Jonghyun jest zdolny do wszystkiego, nawet rzeczy nie możliwych. Otworzyłem drzwi z czym miałem problem, bo w rękach trzymałem cały karton wódki. 
 - Mam alko..... - nim zdążyłem dokończyć, karton wylądował na ziemi, a łzy gwałtownie napłynęły mi do oczu. Jak najszybciej wybiegłem z domu, nawet nie patrząc, dokąd biegnę.

_________________________________________________________________________________
Wybaczcie tą przerwę ;-; następne rozdziały będą wstawiane szybciej xD a teraz nie zostaje mi nic innego,
jak życzyć wam miłego czytania :>


czwartek, 10 kwietnia 2014

Piekło zaczyna się od imprez.







                                                                                 1



Jasne promienie słoneczne przebijały się przez otwarte okno. Otworzyłem lekko zaspane oczy, po czym przetarłem je i spojrzałem na stojący obok łóżka zegarek była 7 rano. Poczułem ucisk na klatce piersiowej, spojrzałem w dół. Moim oczom ukazał się słodki blondynek, wtulony w moją pierś. Kąciki moich ust uniosły się do góry, kiedy zobaczyłem go w różowej piżamce w kucyki. Dałem mu ją rok temu na naszą rocznice. Mój Kim dał mi piżamę w dinozaury. Czy on mi coś sugerował? Przestałem myśleć, gdy zobaczyłem lekko rozchylone, różowe usteczka. Nie wiem ile czasu się im przyglądałem, jednak bez dłuższego zastanowienia, musnąłem je.



*KEY*  Poczułem na swoich ustach wilgotne wargi. Nie musiałem się długo zastanawiać, do kogo należą, kto jak kto, ale Jonghyun to miał wary. Spojrzałem na niego i zauważyłem, że mi się przygląda. -Jesteś słodki, kiedy jesteś śpiący - powiedział kładąc mi rękę na policzku. Poczułem jak zalewa mnie fala gorąca, a policzki zaczęły mnie dziwnie piec. Kochałem ten dotyk, te jego ciepłe ręce, które umiały sprawiać cuda. . - A ty denerwujący, kiedy budzisz mnie o 7 rano. - wstałem kierując się do łazienki z zamiarem odświeżenia się, po drodze podszedłem do szafy, po potrzebne rzeczy. -Idę z tobą- usłyszałem za sobą głos swojego hyunga... 




Leżałem oparty głową o tors Dinusia. Jego długie i szczupłe palce, błądziły po mojej lewej ręce. Byłem jeszcze śpiący. Czułem jak powieki mi opadają. 
-Wiesz..- zawahał się chwile.- Pomyślałem, że może zrobimy dziś imprezę? W końcu dziś nasza rocznica.
 Na te słowa od razu wytrzeźwiałem. Chciał­ zrobić imprezę w naszą rocznice?! Jeszcze po tym co on zrobił? Tak bardzo mnie to boli.Wspomnienia nie dają mi spokoju. Jednak wybaczyłem mu. Nie wiem co bym zrobił, gdyby spotkało mnie to drugi raz. Moje przemyślenia przerwał Jonghyun, wpatrujący się we mnie.
 - Key wszystko, ok? - zapytał zmartwiony.
 Widziałem, że bardzo żałował tego co zrobił. Nie chciałem z nim gadać, czułem wielką gule w gardle na myśl o imprezie. Wstałem i wyszedłem z wanny. Owinąłem sobie ręcznik wokół pasa i skierowałem się w stronę drzwi, gdy poczułem ciepła rękę na ramieniu, odwróciłem się i ujrzałem zakłopotanego Dino.
 - Key ja naprawdę, wtedy nie chciałem. Jeszcze mi nie wybaczyłeś?
 - Wybaczyłem, ale nie oczekuj ode mnie Jjong, że zapomnę.- odpowiedziałem i wyszedłem, zostawiając smutnego Jonghyuna. Ubrałem się w czarne rurki i żółto-czarną koszulkę. Nie mogłem zapomnieć naszej rozmowy w wannie. ~ Impreza? Dlaczego on nie chce spędzić naszej rocznicy romantycznie, przy świecach, tylko na jakieś głupiej imprezie? ~ Wszedłem do kuchni i zobaczyłem tam Onew, śpiącego przy swoim śniadaniu. Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Wyglądał tak słodko. Pewnie znów cała noc spędził, na słuchaniu problemów Taemina.

- Wstawać!- krzyknąłem, przytulając się do lidera. Lekko podskoczył i spojrzał na mnie swoimi zaspanymi oczami.
 - Bummi jak zawsze dba o to, bym zjadł śniadanie.
- Smacznego. - powiedziałem, kierując się do lodówki
 - A w ogóle, gdzie jest Taemin i Minho?
 - Naszemu małemu maknae, skończyło się mleko bananowe, więc z samego rana wyciągnął Minho na miasto.
 - Mogli mi, chociaż powiedzieć, że wychodzą.Wybrałbym się z nimi, przecież wiedzą ile szczęścia dają mi zakupy.
 Po chwili dołączył do nas Jonghyun. Nie bardzo chciałem z nim gadać. On też nie wyglądał na kogoś, kto chciałby wydusić, choć jedno słowo. Z drugiej strony czułem wielką potrzebę usłyszenia jego ciepłego, delikatnego głosu, w który mogłem się wsłuchiwać całymi dniami, który co noc utulał mnie do snu, kiedy nie mogłem zasnąć. 
- Key...- z przemyśleń wyrwał mnie ten głos, którego w tej chwili tak bardzo pragnąłem. Tym razem brzmiał nieco niepewnie, jak gdyby bał się tego, jaka padnie odpowiedź.
 - To się więcej nie powtórzy. Obiecuję. Impreza to nie jest taki zły pomysł. Dawno się nie bawiliśmy, musimy się trochę rozerwać.
-Impreza? Zgadzam się! Powiadomię Minho i Taemina. Przy okazji wspomnę, by zaopatrzyli nas w alkohol. A potem zaproszę znajomych. Tylko znajdę telefon! - krzyknął Lee i wybiegł z kuchni. ~ Imprezę jeszcze bym zniósł, ale alkohol to kompletne przegięcie. Dobrze wiem, jak picie działa na Jjonga. Miałem szanse przekonać się rok temu. Nie wiem, czy byłbym na tyle silny, by mu wybaczyć, gdyby się to powtórzyło. ~
 -To jak Bummi, tylko ty zostałeś, zgadzasz się? - teraz to już nie mam wyboru. - odpowiedziałem z bezradnością w głosie, po czym wstałem kierując się w stronę swojego pokoju. Drogę zablokował mi Jonghyun. Spojrzałem na niego zdziwiony po czym postanowiłem go wyminąć. Tak jak myślałem Dino dobrze wiedział, że to zrobię. Delikatnie położył dłonie na moich ramionach i wyszczeżył się szeroko. 
- co się tak cieszysz? Powiedziałem oschle, zrzucając zbędny ciężar z ramion. 
- bo słodko wyglądasz, kiedy się złościsz, poza tym tylko ty potrafisz tak dobrze grać księżniczkę. Dodał mocno mnie przytulając. Byłem na niego wściekły.To dzięki niemu ta cała cholerna impreza się odbędzie. Myślenie to nie jest jego dobra strona, a z pomysłami było jeszcze gorzej. O tyle dobrze, że skończyło się tylko na imprezie, po nim to można by się spodziewać wszystkiego. Jeszcze do tego bezczelnie nazywa mnie księżniczką. Gwałtownie się od niego oderwałem.
- daj mi spokój! Prawie krzyknąłem po czym jak najszybciej udałem się do pokoju. Trzasnąłem drzwiami i rzuciłem się na łóżko. Cały drżałem ze złości. Musiałem jakoś ukoić nerwy. Leżałem nie ruchomo wpatrując się w zamknięte drzwi, nie zauważyłem nawet kiedy zasnąłem.